Zachwycona pomysłem na truskawkowe galaretki znalezionym u Doroty postanowiłam, że też się u mnie pojawią. Przepis jest banalny, a galaretki pachną i smakują cudownie truskawkowo - bez barwników, aromatów identycznych z naturalnym i sztucznych konserwantów. Galaretki można przygotować z dowolnych owoców (np jagód lub malin - przy malinach najlepiej przecisnąć je przez sitko żeby pozbyć się pestek) świeżych lub mrożonych.
Składniki:
wg Doroty
- 0,5 kg truskawek
- 2 łyżki soku z cytryny
- 25 g żelatyny
- 1/2 szklanki gorącej wody
- 1/2 szklanki cukru
Truskawki i sok z cytryny zmiksować na puree blenderem. Dodać cukier i gotować, mieszając do rozpuszczenia się cukru. Zdjąć z ognia. Żelatynę rozpuścić w 1/2 szklanki gorącej wody. Połączyć z truskawkowym puree. Całość przestudzić. Formę wyłożyć folią spożywczą, przelać do niej galaretkę i wstawić na kilka godzin do lodówki. Po tym czasie wyjąć na deskę, zdjąć folię i pokroić w kostkę.
Ja wykorzystałam silikonową formę na mini muffinki. Aby galaretki chciały z niej bez problemu wyjść, należy je włożyć do zamrażarki. Gdy zrobią się twarde, łatwo będzie można wyjąć je z foremek.
Galaretki należy przechowywać w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz